top of page

Inna rzeczywistość

Postanowiłam założyć tę stronę, by nieco przybliżyć Wam "uroki" naszego życia, odpowiedzieć na więcej pytań i może nawet pomóc w podejmowaniu decyzji.

Długo zastanawiałam się nad tematem pierwszego postu. Jak mawiają: "początki bywają trudne". Tak samo trudne jak świat, który jak mniemam dotyczy zarówno mnie jak i Ciebie. Właśnie w ten sposób wpadłam na pomysł przedstawienia Wam zwyczajnego, a równocześnie niezwykle odmiennego życia. Zadałam sobie wówczas pytanie: "kto z nas ma prawo, by nadać sobie miano prawdziwego jeźdźca?". Większość z jeźdźców to osoby głośne, stanowcze, borykające się z frustracjami wylewanymi w świecie zewnętrznym, którym jest każde miejsce pozbawione obecności konia. Czy aby na pewno...? W tym stadium "przekoniowania" ciężko pozbyć się smrodu konia. Dosłownie jak i w przenośni; jeśli poświęcasz stajni większość swojego czasu na pewno pamiętasz dzień kiedy wkroczyłeś do sklepu w bryczesach, brudnych sztybletach, a tuż po przekroczeniu progu wyciągnąłeś z włosów słomę. Zapewniam Cię, że w tym momencie tylko Tobie wydawało się, że nie śmierdzisz koniem tak mocno jak zwykle; owszem, pachniało od Ciebie stajnią na kilometr i wszyscy patrzyli na Ciebie jak na kosmitę z innej planety. Różnica między kosmitą i Tobą była tylko jedna: kosmita przybywa w pokoju, a Ty bardzo się śpieszysz i jesteś bardzo poirytowany swoim życiem. Moją osobistą tragedią jest brak prawa jazdy oraz samochodu. Bingo! Właśnie pomyślałeś sobie, że po prostu nie mam czasu, by je zrobić - niestety miałeś rację. Codziennie pokonuję trasę do stajni i ze stajni autobusem. Przed wyjściem do koni wskakuję bezpośrednio w bryczesy gdyż przebierając się na miejscu straciłabym zdecydowanie zbyt wiele czasu, zaś gdy wracam jestem zbyt zmęczona, by pomyśleć o przebieraniu się w ubrania, które tak czy owak nie zmieściłyby się już w trzech torbach. Do stajni zazwyczaj zabieram prowiant (tak, zostaje zjedzony na przystanku, wcześniej nikt nie ma na to czasu), aparat, dawkę dodatkowej paszy i suplementów oraz wiele rzeczy niepotrzebnych bez których "nie mogę wyjść z domu". Jeśli mam pecha i muszę przewieźć do stajni ogłowie, czaprak, derkę lub bata - jestem stracona - wszyscy ludzie, a w szczególności kontrolerzy biletów będą się nade mną pastwić zadając mnóstwo pytań pokroju: "a po co Ci ten pejcz dżokejko?". Rzecz jasna z wyścigami mam tyle wspólnego co koń zimnokrwisty orający pole. Niezależnie od tego czy uprawiasz woltyżerkę, skoki, ujeżdżenie, polo - społeczeństwo nazwie Cię dżokejem. Upominanie nie przynosi skutków, ponieważ w kolejnej wypowiedzi ponownie usłyszysz: "jak to jest być dżokejem i startować w wyścigach?". Jeśli jesteś szczęśliwym posiadaczem grzecznego konia - odreagujesz ciężkie podróże i spotkania z życiem "poza światem", w przeciwnym wypadku tak jak ja masz kolorowe życie pełne przygód oraz tańca z podekscytowanym lub wściekłym koniem. Nawet jeśli dziś koń nie dowali Ci mocno do pieca, czyli nie wrócisz z podbitym okiem, ugryzieniem, siniakiem, ręką w gipsie czy inną ciekawą dolegliwością - on zawsze wie jak Cię rozweselić, na pewno przez całą noc zastanawiał się nad nowym problemem, który będziesz rozwiązywać przez kolejny miesiąc. Nazwałam świat zewnętrzny życiem poza światem; gdy rozmawiam, przebywam wśród ludzi, którzy konia widzieli tylko na zdjęciu czuję się kompletnie obca, właściciwie to zazwyczaj mam ochotę taki kontakt skrócić do minimum, by jak najszybciej móc podzielić się nowymi spostrzeżeniami z osobą, która mnie zrozumie. Ponadto: mam wtedy wrażenie, że na pewno o czymś zapomniałam, bo przecież jakimś cudem znalazłam się poza tematem koni, poza stajnią i rozmawiać o głupotach. Idąc ulicą, patrząc na ludzi czasem zastanawiam się czy widzieli kiedyś konia. Zastanawiam się co dziś zrobię z koniem. Jak rozwiązać problem. Analizuję jak było wczoraj. Zastanawiam się nad padokowaniem, dawkowaniem paszy, sprzedażą konia, kupnem konia, ogoleniem konia, treningiem konia, pielęgnacją konia. W skrócie: po dłuższej chwili przebywania w mieście czuję się jak nie w tym miejscu, w którym powinnam być, jakbym opuściła planetę Ziemia i znalazła się w obcej galaktyce. Jeśli już znajdę się w miejscu gdzie spotyka się ludzi, którzy konia widzieli tylko na obrazku - zapewne mam na sobie stare dżinsy. Kupno nowej sukienki to sukces i chwila, którą powinien świętować cały świat bowiem cała wypłata, każdy prezent, każda okazja to dobra okazja, by kupić coś dla... KONIA. Jak widzicie całe moje życie to konie, ale czasem zdarzają się momenty gdy ktoś prosi mnie o moje zdjęcie. Gdy już je wyślę otrzymuję odpowiedź: "nie, chodziło mi o takie bez konia!". Taka sytuacja powinna być poprzedzona wielkim nagłówkiem: "oto chwila grozy". Zaczyna przeszukiwać CAŁY DYSK, a w każdym folderze jest zdjęcie, na którym jest koń. Największy pech to trafić na folder zawierający stare filmy z zawodów: gwarantowany maraton filmowy na resztę wieczoru. Otwierając zakładki w internetowej przeglądarce szukam na przykład numeru telefonu do dentysty: zamiast denstysty uzyskuje: portal jeździecki, propozycje zawodów, pensjonaty w okolicy, sposoby na agresywne konie, żywienie kni grubych i głodzonych, pielęgnację ogona i grzywy, prawidłowe ustawienie, ćwiczenia na rozluźnienie konia, szeregi gimnastyczne i wiele więcej ciekawej lektury. Wracam do domu po całym dniu roboty i jem "obiad". Mając więcej niż jednego konia wypada on około godziny 21:00. Zdejmuję bryczesy, zakładam słuchawki myśląc: "w końcu mogę odpocząć". Krótko po tym zaczynam szukać sposobu na to jak odczuyć gryzienia w przypadku szczególnie zawziętego w boju konia. Widząc, że wykorzystałam już wszystkie proponowane sposoby - boli mnie głowa. Czasem zastanawiam się dlaczego mimo wszystkich wypadków, problemów, frustracji, bólu, zmęczenia, trudów robimy to dalej i dajemy radę jeszcze funkcjonować codziennie mówiąc, że zrobiliśmy niewystarczająco wiele. Każdego dnia utwierdzam się jednak w przekonaniu, że żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości do której wstęp mają tylko nieliczni: ludzie zdający sobie sprawę z tego jak to jest być oskubanym przez konie ze wszystkiego i nadal je lubić.


Pamietaj!

Jeśli masz super pomysł na notkę i bardzo chcesz by ukazała się na blogu; zaproponuj temat w komentarzu pod tekstem! Możesz także wyrazić tam swoje zdanie na temat witryny oraz tematu postu, który właśnie wyświetliłeś.

bottom of page